Łowcy Skarbów: Kulisy Nieznanego Świata Aukcji – Odkryj, Jak Zdobycze z Programu TV Mogą Zmienić Twoje Życie
Aukcje to nie tylko miejsce, gdzie rzadkie przedmioty zmieniają właścicieli, ale również obszar, w którym pasja, historia i emocje mieszają się w fascynującą grę. Program telewizyjny "Łowcy Skarbów kto da więcej" przenosi widzów w pełną przygód podróż po świecie aukcji, gdzie z pozoru zwykłe przedmioty ukrywają niezwykłe historie i potencjalnie ogromne wartości, gdzie zwykli ludzie oferują niezwykłe przedmioty, gdzie niezwykłe przedmioty zmieniają właścicieli i na nowo tworzą swoją historię.
Jednak czy te zdobycze z ekranu telewizora mogą rzeczywiście zmienić życie? Podzielę się z Tobą moimi doświadczeniami z udziału w tym programie. Moje uczestnictwo przypadło na wrzesień 2023 roku a prowadzącym był Krzysztof Ibisz.
Od Złomowiska do Skarbu
Wielu z nas widziało chwile napięcia, gdy eksperci z programu "Łowcy Skarbów kto da więcej" odkrywają, co kryje się w starych szafach, na strychach czy w niepozornych piwnicach. Przestarzałe meble, zdezelowane obrazy czy zakurzone książki nabierają nowego znaczenia, gdy ekspert odkryje, że mają one znaczącą wartość historyczną lub artystyczną. Równie fascynujące są historie związane z pochodzeniem przedmiotów, które pojawiają się w programie. Bywa, że są one odnajdywane przez wytrawne oko, wręcz na śmietnikach, choć najczęściej to pamiątki rodzinne bądź zakupy na targach staroci.
W rzeczywistości, te niepozorne przedmioty, które stają się gwiazdami "Łowców Skarbów kto da więcej", stają się kluczami do nieznanych, bardzo indywidualnych historii, a uczestnicy programu często przekonują się, że ich znaleziska mogą rzeczywiście przyczynić się do transformacji życia. Bywa jednak zupełnie na opak. Byłam wszak świadkiem, gdy na wizji, właściciel dowiadywał się, że obraz z jakim przyjechał, okazał się reprodukcją a nie oryginałem, co wychwycił ekspert oceniający przedmiot przed dopuszczeniem do aukcji. Po takiej negatywnej ekspertyzie, sprzedawca wraca do domu, nie będąc nawet dopuszczonym do licytacji jego przedmiotu.
Przedmioty te niosą ze sobą historie, które sięgają głębiej niż ich fizyczna forma. Kiedy te przedmioty trafiają do rąk nowych właścicieli, ożywają na nowo, a ich historia kontynuuje się w nowym kontekście. Tak też było w moim przypadku.
Jakie przedmioty można sprzedać w programie "Łowcy skarbów kto da więcej"
Do programu przyjechałam z przedwojenną, niemiecką kasą sklepową marki Anker Werke. Przedmiot ten towarzyszył mi całe moje życie, zawsze był gdzieś w tle codziennej rutyny. W latach mojego dzieciństwa, stał na klatce schodowej domu mojej babci w Cieszynie, przykryty kocem chroniącym przed zakurzeniem. Historie krążące po rodzinie, mówiące jak ciężka jest ta kasa, że jest nie do ruszenia, dlatego musi tam stać, dodawały magii temu przedmiotowi a mój dziecięcy umysł chłonął te historie jak gąbka. Być może to właśnie waga tej kasy uchroniła ją przed utylizacją w latach pięćdziesiątych, gdy panujący ustrój, niedopuszczał do prowadzenia prywatnych sklepów, zmuszając mojego dziadka do zamknięcia znanego w Cieszynie, na ulicy Górnej 18, sklepu z artykułami kolonialnymi, potocznie zwanego "U Hławiczki".
A do Hławiczki na zakupy przychodzili wszyscy, każdy potrzebował przecież pieczywa, kawy, mąki, papierosów czy też innych artykułów kolonialnych.
Od Hławiczki wychodziło się z zakupami w firmowych torebkach. Tych torebek nie powstydziłby się żaden szanujący się, dzisiejszy marketingowiec. Wykonane z wytrzymałego materiału, który przetrwał do dzisiaj, czyli około 80 lat. Głównie były to torebki papierowe, ale był też model specjalny. To torebka, o pojemności 1 litr, na towary sypkie, takie jak mąka, ryż itp. które kupowało się na wagę. Ten model był wzmocniony czymś przypominającym dzisiejszą folię, choć wtedy nikt jeszcze nie słyszał o tym słowie, i także przetrwał ponad 80 lat. Opakowania te miały czytelną infografikę, informującą o adresie sklepu i oferowanym asortymencie. Dzisiaj niewiele sklepów pozwala sobie na taki luksus, a już na pewno żaden sklep spożywczy. Dzisiaj to przywilej ekskluzywnych butików, a 80 lat temu, mój dziadek uważał to za standard swojej placówki handlowej o powierzchni zaledwie 50m2.
Mój skarb, czyli kasa sklepowa, a dokładnie kasa rejestrująca, jak się ją kiedyś nazywało, została zamówiona przed II wojną światową, na potrzeby otwierającego się wtedy sklepu. Były to lata 30-te, kiedy Cieszyn był już podzielony na 2 części, polską i czechosłowacką. Po zakończeniu I wojny światowej i upadku Austro-Węgier w 1918 roku, Cieszyn stał się przedmiotem sporu między Polską a Czechosłowacją. Rozstrzygnięcie granic w tym regionie w 1920 roku przyznało Polsce zachodnią część miasta, a Czechosłowacji wschodnią, podzieliło nie tylko obszar, ale także społeczność i historię miasta. Ten stan trwał dziesięciolecia i dopiero po wejściu Polski i Czech do Unii Europejskiej i fizycznemu zniesieniu granic pomiędzy naszymi krajami, relacje polsko-czeskie w Cieszynie zaczęły się zacieśniać.
Czy to prawdziwy reality show czy wyreżyserowany scenariusz
Jako uczestnik programu, zdradzam jego kulisy. "Łowcy skarbów" to coś w rodzaju hybrydy. Nie jest to typowy reality show, ale nie jest to też gra aktorów. W tym programie biorą udział zwykli ludzie, i to po obu stronach. Po stronie łowców jak i po stronie sprzedających. Łowcami są niezwykle serdeczni ludzie, związani z branżą antyków, dizajnu i przedmiotami vintage. To stała grupa osób, która liczy, że w programie "złowi" skarb, który później pozwoli im na zarobek w postaci dalszej odsprzedaży lub wynajmu do sesji czy filmów. Sprzedający natomiast to osoby takie jak Ty czy ja. Pochodzący z różnych zakątków Polski, tu wykształcenie nie gra roli, liczy się tylko co ciekawego i wyjątkowego możesz zaoferować łowcom.
Czasem odkrycia dokonane przez łowców skarbów prowadzą do niespodziewanych spotkań z ludźmi, którzy mają związki z przedmiotami sprzed lat. Dzieje się tak, gdy właściciel lub jego potomkowie docierają do programu z przedmiotem i dzielą się swoimi wspomnieniami. To emocjonalne połączenie pomiędzy przeszłością a teraźniejszością sprawia, że aukcje stają się nie tylko miejscem handlu, ale także platformą dla historii i relacji. W każdym odcinku, można poznać inny kawałek historii, nie tylko polskiej, ale również światowej, choć głownie europejskiej. Przyniesione przedmioty często kryją w sobie nie tylko materialną wartość, ale także opowieści o życiu, miłości, przygodach i przeżyciach ludzi, którzy byli z nimi związani.
Podczas aukcji łowcy skarbów często pełnią rolę nie tylko pośredników, ale także detektywów, odkrywając tajemnice związane z danym przedmiotem. Kiedy właściciele lub ich potomkowie dzielą się swoimi wspomnieniami, aukcje stają się areną do odkrywania nie tylko historii przedmiotu, ale również historii ludzkiej.
To właśnie te spotkania z ludźmi mającymi osobiste związki z odnalezionymi skarbami nadają aukcjom głębszy sens. Wspomnienia, anegdoty i rodzinne historie przekładają się na emocje obecne podczas licytacji. Odkrycia stają się pretekstem do odkrywania nie tylko rzeczywistej wartości przedmiotów, ale także wartości emocjonalnej, która często jest równie istotna. Choć łowcy zawsze powtarzają " Nie płacimy za emocje" to sami też podkreślają, że przedmiot z historią, jest dla nich dużo bardziej atrakcyjny niż ten bezosobowy, zakupiony okazyjnie na pchlim targu.
W ten sposób aukcje łowców skarbów stają się nie tylko miejscem, gdzie przedmiot przechodzi z rąk do rąk, ale również wyjątkową platformą, która łączy przeszłość z teraźniejszością. To nie tylko transakcje handlowe, ale także podróże w czasie, w których każdy przedmiot staje się kluczem do opowieści o ludziach, miejscach i wydarzeniach, które kształtowały świat.
W efekcie, każdy odcinek programu odkrywa nowe obszary historii, ukazując różnorodność ludzkich doświadczeń na przestrzeni lat i kontynentów. Aukcje stają się nie tylko okazją do zdobycia unikatowych przedmiotów, ale także do poszerzenia wiedzy o kulturze, tradycji i losach ludzi z różnych stron.
Ja zdecydowałam się na udział w programie jako sprzedający. Nie ukrywam, że sama nigdy nie wpadłabym na to aby wystąpić w programie. Nie mam tzw. parcia na szkło. To program znalazł mnie. Jak? To ciekawa historia, której i Ty możesz się spodziewać, jeśli wystawisz w internecie jakiś ciekawy przedmiot o wartości historycznej. W moim przypadku była to przedwojenna kasa sklepowa, którą wystawiłam na portalu OLX. Jakież było moje zdziwienie gdy pewnego razu odebrałam telefon z pytaniem czy nie zechciałabym zaproponować tej kasy łowcom w programie na TV4 "Łowcy skarbów kto da więcej". Po chwili rozmowy, jak już wykluczyłam opcję, że ktoś mnie wkręca, odpowiedziałam, że zastanowię się i odpowiem w ciągu 2 dni. Było nad czym myśleć, bo wyprawa w takim przedmiotem, to spora operacja logistyczna. Taka kasa to około 70kg, sama nie udźwignę, zatem trzeba było pomyśleć jak to zorganizować.
Kuszące było miejsce gdzie nagrywany jest program. To niewielka miejscowość pod Warszawą, Ojrzanów, gdzie na terenie parku pałacowego mieści się Pałac Ojrzanów oraz przynależne budynki. Jeden z takich budynków, równie duży jak sam pałac, stał się studiem nagrań odcinków do programu Łowców. Samo to miejsce jest już magiczne, to jak podróż do baśniowej krainy, gdzie ogrodem rządzi koza, która myśli że jest psem, a sam właściciel pałacu chętnie napije się z Tobą kawy na tarasie przed pałacem, rozmawiając z Tobą jak ze starym znajomym. Możesz też rozkoszować się tu powrotem do dziecięcych lat i pohuśtać się na klasycznej huśtawce wykonanej z deski i sznura, zawieszonej na wysokim drzewie. A można się tu porządnie bujnąć, wyrzut endorfin gwarantowany.
Miałam jednak jeszcze jeden problem. Za mojego życia, kasa nigdy nie została otwarta, jej szuflady pozostawały nieodkrytym polem dla bujnej wyobraźni, która czasem pozwalała sobie na wodze fantazji, co tam dziadek ukrył. Był to dla mnie problem głównie emocjonalny, ciężko byłoby powierzyć kasę obcej osobie, nie poznając nigdy tego sekretu.
Co więc zrobiłam? Na dwa dni przed programem, podjęłam ostatnią próbę otwarcia szuflad kasy. Wszystkie wcześniejsze metody zawiodły. Przekopałam cały internet, obdzowniłam sklepy z antykami, nagrałam nawet filmik na media społecznościowe z pytaniem czy ktoś coś? I nic. Cisza w eterze. Nawet kontakt z firmą Anker Werke w tej sprawie, pozostał bez echa.
Od czego jednak ma się sąsiadów? Od spraw beznadziejnych, choć oczywiście nie tylko. Moim szczęściem okazał się sąsiad Zbyszek, pod wodzą którego kilka mądrych głów z okolicy, podjęło się rozwiązania łamigłówki sprzed lat. Kasa była już zapakowana w bagażniku auta, gotowa na podróż do Łowców. I ten to bagażnik stał się świadkiem wiekopomnego wydarzenia, gdy po ponad 40 latach, szuflady kasy otwarły się i pokazały swoje wnętrze. Co kryły? Rzecz bezcenną, a mianowicie instrukcję obsługi, w stanie idealnym. Ależ radość zapanowała, wydawało się to nieprawdopodobne, ale udało się i to z jakim efektem.
Instrukcja okazała się być niemal tak ważnym znaleziskiem jak sama kasa. Próżno szukać takiej instrukcji w świecie, a już na pewno nie ma takiej w internecie. Sam ekspert, Pan Adam Śmiałek, był pod takim jej wrażeniem, że skrupulatnie sfotografował każdą jej stronę.
Co jeszcze dowiedziałam się o moim skarbie?
Ekspert datował jej produkcję na lata 20-30ste ubiegłego wieku. Kasy takie były produkowane na całą Europę a nawet na cały świat. Zamawiane one były pod konkretną walutę kraju gdzie miały służyć. Jednak moja kasa najprawdopodobniej miała ręcznie wpisaną polską walutę czyli zł i gr, nad okienkiem gdzie wyskakiwała kwota do zapłaty. Przyczyna tej ręcznie wpisanej waluty była taka, że w czasie II wojny światowej, zmieniono tę walutę na niemieckie marki. Cieszyn w czasie wojny był pod okupacją niemiecką i stąd konieczność wprowadzenia takiej zmiany.
Licytacja była emocjonująca, cena szybko poszybowała w górę, osiągając dwukrotność wyceny eksperta. To pokazuje jak ekscytujące mogą być zwroty akcji w tym programie. Licytację wygrał Łukasz Barucha, który prowadzi sklep Szpeje z artykułami vintage na krakowskim Kazimierzu. I tu zaczyna się nowy rozdział kasy dziadka Emila.
Czy warto wziąć udział w programie Łowcy skarbów kto da więcej
Dla mnie udział w programie, oprócz świetnej przygody, miał jeszcze jeden ciekawy wymiar. Była to okazja do rodzinnego spotkania z rodziną z Warszawy. Żartowaliśmy, że obiad, który zjedliśmy w pobliskiej restauracji, funduje dziadek Emil, którego nie ma już z nami ponad 40 lat. Jakim cudem? Gotówka za sprzedaż przedmiotu na aukcji, jest wypłacana natychmiastowo i w ten sposób dziadek Emil mógł nam zasponsorować rodzinny posiłek i dać okazję do rodzinnego spotkania. Bezcenne.
Podsumowując, udział w programie "Łowcy Skarbów kto da więcej" nie tylko dostarcza niezapomniane chwile emocji i napięcia, ale może również przynieść zmiany w życiu uczestników. Niektórzy odkrywają, że z pozoru zwykłe przedmioty, które przez lata były zapomniane w zakamarkach domów, kryją w sobie nie tylko wartość materialną, ale także niezwykłe historie i wspomnienia.
Przeszłość splata się z teraźniejszością, a aukcje stają się miejscem, gdzie nie tylko przedmioty, ale także ludzkie losy są wystawione na widok publiczny. Historie rodzinne, tajemnice przeszłości i spotkania z właścicielami czy ich potomkami nadają aukcjom głęboki sens. Program nie tylko pokazuje różnorodność przedmiotów, ale także różnorodność ludzkich doświadczeń i historii.
W moim przypadku, udział w programie przyniósł nie tylko sukces w postaci udanej transakcji. Spotkanie z ekspertem, udana próba otwarcia szuflad kasy, a także znalezienie unikatowej instrukcji obsługi, tworzyły niepowtarzalną podróż w czasie.
Dla wielu uczestników programu, aukcje stają się nie tylko miejscem handlu, ale również platformą do dzielenia się historiami, budowania relacji i poznawania różnych aspektów ludzkiego życia. "Łowcy Skarbów kto da więcej" to więc nie tylko rozrywka, ale również lekcja historii, kultury i wartości, które tkwią w przedmiotach codziennego użytku. Ostatecznie, każdy odcinek programu to dla widza, nie tylko szansa na poznanie unikatowego skarbu, ale także okazja do odkrywania nieznanych obszarów nie tylko w świecie antyków, ale także w ludzkich sercach i historiach.
Łowcy Skarbów kto da więcej nie tylko dostarczają widzom rozrywki, ale również ukazują, jak dziedzictwo materialne może wpływać na dziedzictwo emocjonalne. Odkrywanie tych skarbów przypomina nam, że za każdym przedmiotem kryje się unikalna opowieść, a poszukiwanie skarbów na aukcjach może być drogą do odkrywania zarówno niezwykłych dóbr, jak i ukrytych bogactw ludzkiej historii.
[product id="56530, 56547, 60481, 18380"]
ZOBACZ KULISY PROGRAMU NA FILMIE
Wyświetl ten post na InstagramiePost udostępniony przez Dom i ogród kreatywnie DIY (@dom_ogrod_kreatywnie)
Stanisław Orbin
Bardzo ciekawa historia. Dla mnie dwojako, bo na miejscu uczestników licytacji sam byłbym zainteresowany kupnem tego urządzenia (kasy). Jestem pewny że odwiedzę sklep na Kazimierzu i obejrzę ten ciekawy przedmiot (kasę)
Jacek krynicki
Posiadam mapę kolejowa środkowej Europy od granicy hiszpańsko francuskiej aż do bialegostoku Z roku 1873 wg internetu chociaż moja ocena lat pochodzenia to prawdopodobnie rok 1896.problem w tym że mam 77 lat i jak dotąd nie znalazłem miejscowości gdzie odbywaja się licytacje.Chcialbym wystawic ta mapę na aukcji ale przeraża mnie jazda autem gdzie z Opola do warszawy